Zdjęcie

Przypadkiem wpadło mi w „ręce” zdjęcie sprzed czterech lat. Ależ to były osobliwe czasy! wyszliśmy wtedy ze szpitala po pół roku, mieliśmy super wygodne mieszkanie, wokół siebie całą armię pomocnych ludzi, a mimo to było nam ekstremalnie trudno. Awaria goniła awarię. Aby wziąć dziecko na ręce, trzeba je było najpierw odplątać. Odwiedzający nas przyjaciele byli zdezorientowani ciągłymi alarmami julkowych maszyn.
JAKOŚ przez to przeszliśmy.
Julek jest już duży i mierzymy się z problemami innej generacji. Przede wszystkim z komunikacją. Julek ma dużą potrzebę mówienia, a że potrafi wypowiedzieć zaledwie kilka słów, efekt jest taki, że ciągle mówi to samo, a co drugi komunikat dotyczy osiołka. Inne problemy dotyczą Julkowej upartości. Na przykład dziś Julek postanowił, że nasz stoliczek nocny powinna zdobić wieża zbudowana z wytłoczek po jajkach. I niech ktoś spróbuje się mu sprzeciwić!
Mimo takich i innych wyzwań dnia codzienniego, nie tęsknimy za czasami ze zdjęcia.

Ostatnie artykuły

Wuef

Wuef

Gdyście chcieli wiedzieć, co wyjątkowo wyjątkowe dzieci robią w poniedziałki. Otóż mają wuef między innymi  

Awaria

Awaria

Wyjechać na weekend i nie przeżyć zawału serca. To byłaby dopiero nuda. Nie z Julkiem takie numery. Tym razem pękł nam ssak. Ssak to takie piekielnie głośne medyczne urządzenie do oczyszczania dróg oddechowych, niezbędne pacjentom z rurką tracheostomijną (bo rurka, w...

Długa lista

Długa lista

Julek rozdrapuje opatrunki. Tylko w tym roku przeszedł z tego powodu 5 zabiegów operacyjnych w pełnym znieczuleniu i 12 tygodni pomieszkiwał w szpitalu. Spędza nam to sen z powiek i jest przyczyną permanentnego stresu. Aby zminimalizować ryzyko drapania od jakiegoś...