Nasz Juliuszek fantastycznie się rozwija, osiąga kolejne kamienie milowe na drodze ku samodzielności, rewelacyjnie oddycha, świetnie znosi chemioterapię, jest coraz przystojniejszy…
Można by nic innego nie robić, tylko się zachwycać…gdyby nie trzeba było co jakiś czas dzwonić na 112, bo niespodziewany atak* wymusza udanie się do szpitala w trybie karetkowym.
Pozdrawienia z oddziału.
(* masło maślane – istotą ataku jest jego niespodziewaność)