Wrzesień jest Światowym Miesiącem Świadomości Nowotworów u Dzieci. Dla nas to czas podwójnie szczególny: 4 temu Julek dostał nowe życie.
Usunięto plazmatyczną strukturę nowotworową, która przez kilka miesięcy perfidnie trawiła jego malutki organizm, po cichu oplatała narządy wewnętrzne, uciskała przeponę, oblepiała nerkę, uniemożliwiała spokojny sen, zaburzała przemianę materii i gospodarkę wodno-elektrolitową.
Ale Julek to urodzony zwycięzca: wygrał Kampanię Nowotworową. Trzon guza został pomyślnie usunięty, choć szanse na to były niewielkie. Od tej pory kontrolujemy pozostałości nowotworu: nie są one małe, ale i nie zaburzają rozwoju naszego dziecka. Między kolejnymi wizytami u onkologów zapominamy o nich na długie tygodnie. Jednak każda odbiegająca od normy zmiana (podwyższone ciśnienie, zwiększona ilość strat z przewodu pokarmowego, zmniejszona diureza, większa potliwość, niższa saturacja…) wzbudza u nas niepokój. Zapala się lampka alarmowa:
Czy to zwykła infekcja czy neuroblastoma?
Wrzesień jest Światowym Miesiącem Świadomości Nowotworów u Dzieci.
Dla naszego dziecka rak nie był wyrokiem. Był raczej piętnem, które naznaczyło każdego z nas. Bo każda rodzina, która przeszła przez chorobę nowotworową dziecka przeżyła piekło. Nawet jeśli wygrała bitwę, poniosła niewyobrażalne straty.
Na zdjęciach: Julek tuż przed oraz 2 dni po operacji usunięcia neuroblastomy.