Tym razem do szpitala sprowadziła nas padaczka.
Ataku nie miał Julek od ponad półtora roku, a TAKIEGO ataku nie miał jeszcze nigdy. Nie pomogły leki podane w domu, nie pomogły i te podane przez ratowników medycznych. Pogotowie zabrało Julka do CZD, pierwszy raz od 4,5 roku trafił na intensywną terapię. Atak trwał ponad godzinę.
Na OIT nie wolno z dzieckiem zostać na noc. Bardzo się martwiliśmy, jak da sobie radę po przebudzeniu, pierwszy raz od lat bez rodziców w obcym miejscu, bez możliwości porozumienia się z personelem.
Kiedy przyszłam do niego następnego dnia, był na mnie zły jak osa. Do tego po podaniu leków wyciszających, w gorączce, z założonym cewnikiem, wenflonem, elektrodami… Po południu przeniesiono nas na oddział pediatryczny. Gorączka już trochę lżejsza, nastrój opanowany, czekamy na kolejne wyniki badań, na powrót do normy.