Należę raczej do osób miewających zachwiane poczucie własnej wartości. Na szczęścia synek nie ma tego problemu.
Zasadniczo nie odmawia popisowych min w blaskach fleszy. Do zdjęć ustawia się w pierwszym rzędzie.
Wczoraj siostra pyta, co takiego wyjątkowego było w tym Elvisie. Ja na to: Super śpiewał, super tańczył, super wyglądał.
Na to Julek, że on też.
Kilka dni wcześniej pytam syna przy okazji kąpieli, co to trzeba robić, żeby mieć takie śliczne nóżki (bo w otoczeniu innych części ciała naznaczonych licznymi bliznami, stomiami, cewnikami, nóżki prezentują się zjawiskowo).
Julek na to, że trzeba je kremawać!
Siostra na to: chyba bym nie chciała, żeby Julek całkiem wyzdrowiał. Nie byłby wtedy taki oryginalny