Zastanawiam się, czy w czasie wojny wypada publikować zwykłe posty. Ale ten wpis będzie o miłości, a miłości nigdy nie za mało 🙂
Codziennie rano dajemy Julkowi zastrzyk. Jak wiadomo, zastrzyk sprawa bolesna. Żeby choć trochę dziecku umilić tę niefajną procedurę umawiamy się, że najpierw mama/tata daje zastrzyk Julkowi, a potem Julek daje nam. Ale od kilku dni Julek nie chce nas kłuć. Po otrzymaniu swojej dawki leku, bierze strzykawkę i zamiast ukłucia daje nam w rękę buziaka, a strzykawkę wyrzuca do kosza.
Druga sprawa jest też miłosna. A raczej matrymonialna. Przyszła wczoraj do Alinki koleżanka i mówi: „Ten twój Juluś jest taki słodki, że normalnie wzięłabym sobie go za męża, gdyby nie ta jego krzywa minka”. Triada Gabinet Terapii Ustno-Twarzowej/Gabriela Lorens Z miłości do kości podwajamy intensywność masaży porażonego policzka!!!