Niech Was nie zmyli świnkowy róż! Ten śliczny bobas to nasz Ju! Bez nowotworu!!! Do jutra jeszcze niestety na OIT, chociaż już w pełni świadomy, w lepsze formie, zaczepia pielęgniarki, bawi się, próbuje siadać.
Ale na nas jest jeszcze obrażony. Zostawiliśmy go samego na kilka dni, nie towarzyszymy w ciężkich chwilach, nie możemy pomóc. Takie są realia intensywnej terapii.
Zmianę w samopoczuciu, metabolizmie, ba! nawet w wyglądzie widać od razu. Po wielu miesiącach ciężkiego chorowania, po wielu tygodniach nieprzespanych nocy, po heroicznej walce na bloku operacyjnym wszystko w końcu zmierza ku dobremu.
Przed operacją nie dawano szans na całkowite usunięcie guza. Prezentowano całe litanie możliwych skutków ubocznych i komplikacji. Do samego końca nie wiedzieliśmy, czy do zabiegu w ogóle dojdzie. A jednak Julek wyjechał … naprawiony! 2 pooperacyjne dni były również ciężkie, ale teraz jesteśmy dobrej myśli. W końcu mamy odwagę mieć nadzieję na lepsze.
I po raz kolejny dziękujemy Wam, drodzy Przyjaciele za wsparcie w tych ostatnich ciężkich dniach
Saneczki
Preferuję jednak saneczki.